niedziela, 16 marca 2014

Kuchenne rewolucje

Jest to baaardzo zaległy post, ponieważ moja kuchnia przeszła rewolucję na przełomie sierpnia/września 2013.

Jednakże moim zdaniem efekt jest tak piorunujący, że grzechem by było tego nie opisać ;)


Zacznę od tego, że od ok. 3lat mieszkam sama, obok rodziców, w budynku w którym kiedyś znajdował się zakład krawiecki. Dlatego też, nie posiadam ciepłej wody, w łazience dysponuje tylko takimi luksusami jak zlew i wc. O kąpieli mogę sobie pomarzyć, dlatego z "wielką radością" odbywam piesze wycieczki do rodziców. Jest to niesamowicie upierdliwe, ale o tym kiedy indziej:)


Wracając do KUCHNI!


Nigdy wcześniej tak na prawdę jej nie miałam...

Od znajomych z Niemiec dostaliśmy kiedyś solidne, stare szafki jakby kuchenne. Dorobiłam się również czajnika, i otrzymałam od Babci lodówkę. Czyste szaleństwo. "Kuchnia" mieściła się w salono-sypialni. 

Wyglądało to mniej więcej tak:



Wejście do domu, a zarówno pomieszczenie poprzedzające mój salono-sypialnio-kuchnię - było graciarnią.

Postanowiłam odnowić szafki i przenieść je tam wraz z lodówką etc.

Nie spodziewałam się ile to będzie pracy.

Graciarnia przed:


 

 

 

 


Na początek zostały zmienione lampy (na zdj. powyżej są już nowe lampy z Ikea za ok.18zł szt.), następie zostało wyrzucone z graciarni wszystko co nie potrzebne.


Sufit został odmalowany na biało, również na ścianie został namalowany pasek - aby zakryć robotę elektryka - zainstalowane zostały dodatkowe gniazdka.



Następnie szafki zostały wyniesione, i przygotowane pod wielką metamorfozę ;)

 

 

 


Urocze jest to, jak moja mama malowała kiedyś ściany ;)


Szafki były szlifowane na dworze przez dwa dni, boki, drzwiczki itd. Kupę roboty.


 



Znajomy lakiernik pomalował je w ramach przysługi białą farbą, u sąsiada w garażu - najtańszym kosztem.

Farba kosztowała ok 100zł + na piwko dla lakiernika :)




Nowe uchwyty kupiłam w Ikei, podsumowując koszt drugiego życia szafek: ok. 200zł :)


Dodatkowo kupiłam ledy, dla bajeru, koszt.40zł - Ikea.


Kuchenka - wykopana z piwnicy rodziców.

Stół - również wykopany z piwnicy rodziców, pomalowany na biało resztką starej, białej farby, tak samo jak lustro ;)

Kosz na śmieci już miałam w posiadaniu.

O wyposażeni kuchni nie będę się rozpisywać, Ikea, przeceny w Auchan itd ;)


 

 

 

 

 



Jestem piekielnie dumna ze swojej nowej kuchni, fakt nie posiadam zlewu, zmywarki itd. Ale póki co wystarcza mi to, co mam ;) Ściana w pokoju została wymalowana na biały kolor i czeka na dalsze pomysły.


Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych paru miesięcy przejdziecie ze mną przez metamorfozę całego mieszkania. Trzymajcie kciuki, aby wszystko poszło po mojej myśli ;)

Robiąc "Kuchenne rewolucje" nie miałam zamiaru prowadzić bloga - stąd okrojona relacja.

Obiecuję, iż dalsze prace remontowe będę starannie opisywać :)

1 komentarz:

  1. Widziałam i potwierdzam ze kuchnia przeszła ogromną metamorfozę i wygląda super :)

    OdpowiedzUsuń