poniedziałek, 17 marca 2014
niedziela, 16 marca 2014
Kuchenne rewolucje
Jest to baaardzo zaległy post, ponieważ moja kuchnia przeszła rewolucję na przełomie sierpnia/września 2013.
Jednakże moim zdaniem efekt jest tak piorunujący, że grzechem by było tego nie opisać ;)
Zacznę od tego, że od ok. 3lat mieszkam sama, obok rodziców, w budynku w którym kiedyś znajdował się zakład krawiecki. Dlatego też, nie posiadam ciepłej wody, w łazience dysponuje tylko takimi luksusami jak zlew i wc. O kąpieli mogę sobie pomarzyć, dlatego z "wielką radością" odbywam piesze wycieczki do rodziców. Jest to niesamowicie upierdliwe, ale o tym kiedy indziej:)
Wracając do KUCHNI!
Nigdy wcześniej tak na prawdę jej nie miałam...
Od znajomych z Niemiec dostaliśmy kiedyś solidne, stare szafki jakby kuchenne. Dorobiłam się również czajnika, i otrzymałam od Babci lodówkę. Czyste szaleństwo. "Kuchnia" mieściła się w salono-sypialni.
Wyglądało to mniej więcej tak:
Wejście do domu, a zarówno pomieszczenie poprzedzające mój salono-sypialnio-kuchnię - było graciarnią.
Postanowiłam odnowić szafki i przenieść je tam wraz z lodówką etc.
Nie spodziewałam się ile to będzie pracy.
Graciarnia przed:
Na początek zostały zmienione lampy (na zdj. powyżej są już nowe lampy z Ikea za ok.18zł szt.), następie zostało wyrzucone z graciarni wszystko co nie potrzebne.
Sufit został odmalowany na biało, również na ścianie został namalowany pasek - aby zakryć robotę elektryka - zainstalowane zostały dodatkowe gniazdka.
Następnie szafki zostały wyniesione, i przygotowane pod wielką metamorfozę ;)
Urocze jest to, jak moja mama malowała kiedyś ściany ;)
Szafki były szlifowane na dworze przez dwa dni, boki, drzwiczki itd. Kupę roboty.
Znajomy lakiernik pomalował je w ramach przysługi białą farbą, u sąsiada w garażu - najtańszym kosztem.
Farba kosztowała ok 100zł + na piwko dla lakiernika :)
Nowe uchwyty kupiłam w Ikei, podsumowując koszt drugiego życia szafek: ok. 200zł :)
Dodatkowo kupiłam ledy, dla bajeru, koszt.40zł - Ikea.
Kuchenka - wykopana z piwnicy rodziców.
Stół - również wykopany z piwnicy rodziców, pomalowany na biało resztką starej, białej farby, tak samo jak lustro ;)
Kosz na śmieci już miałam w posiadaniu.
O wyposażeni kuchni nie będę się rozpisywać, Ikea, przeceny w Auchan itd ;)
Jestem piekielnie dumna ze swojej nowej kuchni, fakt nie posiadam zlewu, zmywarki itd. Ale póki co wystarcza mi to, co mam ;) Ściana w pokoju została wymalowana na biały kolor i czeka na dalsze pomysły.
Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych paru miesięcy przejdziecie ze mną przez metamorfozę całego mieszkania. Trzymajcie kciuki, aby wszystko poszło po mojej myśli ;)
Robiąc "Kuchenne rewolucje" nie miałam zamiaru prowadzić bloga - stąd okrojona relacja.
Obiecuję, iż dalsze prace remontowe będę starannie opisywać :)
piątek, 14 marca 2014
Drugie życie Twojej świeczki z Ikei (i nie tylko)
Nie wiem jak Wy, ale ja jestem ogromną fanką świeczek.
Wszystkich.
Bez dwóch zdań.
Przeważnie kupuję zapachowe w Ikei. Przestestowałam już parę zapachów, rozmiarów. Bo otóż tak, rozmiar ma znaczenie nawet w kwestii wyboru świeczek ;)
Te największe - odradzam!
Początkowo stosowałam te:
Odradzam, ponieważ "zachowują się" tak:
(natrafiłam na to zdj. szukając w google tych świeczek, brr idealnie oddaje moje poirytowanie)
I co zrobić z taką resztką świeczki?
No właśnie. O tym za chwilę.
O tealightach wspominać nie będziemy, to "chwilówka", która się zaraz wypala (te z ikei ok. 4,5 godz), i nie biorę ich pod uwagę w mojej ocenie ;)
Doświadczenie ze świeczką powyżej nauczyło mnie, aby kupować mniejsze rozmiary :)
I oto mamy, zestaw prawie idealny:
3 sztuki za 9,99 zł. Coś pięknego. Zapach wyczuwalny, wypalają się niemalże do końca.
Ale to chyba jeszcze nie było to...
Mój tato odkrył moj IDEAŁ.
1 szt. 3,99 zł. ZAPACH MEGA WYCZUWALNY, czas palenia 25 godz.
Seria Sinnlig, wanilia ;)
Wypala się również prawie do końca.
I póki co pozostanę jej wierna :)
Powracamy do pytania, co zrobić z tą resztką wosku? Mnie było żal wyrzucić, dlatego postanowiłam dać im drugie życie :)
1. Przecinamy na pół wosk, który pozostał, należy wydłubać go i podważyć nożem końcówkę knota.
2. Skrobiemy resztki ze ścianek.
3.Wstawiamy wodę do czajnika.
4.Wlewamy wrzątek do świeczników, po chwili wylewamy do zlewu - ja położyłam w zlewie papierowy ręcznik, aby resztki wosku osadziły się na nim.
5.Dokładnie myjemy świeczniki - polecam dużo płynu do naczyń.
6.W razie potrzeby powtórzyć zabieg z wrzątkiem.
7.Polerujemy szkło :)
i voila :)
Gotowe, mamy świeczniki na tealighty.
Wosk który, wygrzebaliśmy ->zachowujemy, kiedy w końcu uda znaleźć mi się zakupić knoty - wykorzystamy go do zrobienia nowych świeczek ;)
Moje wskazówki:
Dodatkowa sprawa, jak zrobić fajny świecznik:
Długie świece tego typu:
Załatwiamy sobie duży słoik, np po ogórkach, papryce itd. I gotowe :)
Ja mam to szczęście, że mam stały dostęp do takich słoików. Niby nic, a efekt super:
Mam nadzieję, że przydadzą się Wam moje porady :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)